Nawet państwa zwane opiekuńczymi mają w tej sprawie zaszargane sumienia. Niepełnosprawności intelektualnej poświęcona była konferencja w Państwowej Wyższej Szkole Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży.
- Wiek dwudziesty, ze swoją empirystyczną racjonalnością, wprowadził pojęcie ilorazu inteligencji. Tymczasem jest to bardzo redukcjonistyczna i jednocześnie statystyczna miara, która została zastosowana ze względu na historycznie wykreowaną potrzebę oddzielenia dzieci leniwych od dzieci niewyuczalnych – stwierdziła prof. dr hab. Elżbieta Zakrzewska-Manterys z Instytut Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego.
W ten sposób Francuzi postanowili zrealizować postępowy ideał edukacji powszechnej… W efekcie w Europie i Stanach Zjednoczonych zaczęły masowo pojawiać się testy inteligencji. Ich podstawowym założeniem było wyrugowanie wszelkich inklinacji metafizycznych. Narodziły się kluczowe dogmaty psychologii klinicznej, z potworną ideą elektrowstrząsów oraz insulinoterapii (wprowadzanie osób z chorobą psychiczną w „śpiączkę cukrzycową, która często skutkowała ich śmiercią).
Podczas konferencji zorganizowanej w Państwowej Wyższej Szkole Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży, „Więcej nas łączy niż dzieli”, wypowiadali się specjaliści z rożnych dziedzin – naukowcy, terapeuci, przedstawiciele trzeciego sektora. Profesor Zakrzewska-Manterys przedstawiła historyczne uwarunkowania postrzegania osób z niepełnosprawnością intelektualną.
- Lata 1945-1975 uznawane są powszechnie za złotą epokę państwa opiekuńczego, ale rewersem tej tezy jest fakt, że była to jednocześnie „złota” epoka segregacji – stwierdziła. – Funkcjonujące w owym czasie „instytucje totalne”, w których zamykano nawet po siedemset osób z niepełnosprawnością, stanowią znakomitą i jednocześnie przerażającą metaforę dwudziestowiecznej racjonalności.
„Złoty wiek segregacji”
W 1959 roku przyszły profesor Vittorino Andreoli odwiedził zakład psychiatryczny w Tombo, który otwarto pod koniec XIX wieku na peryferiach Werony. Na miejscu zetknął się wieloma przejawami owej „racjonalności”: budzące grozę „terapie”, ludzie leżący w ekskrementach, zamknięcie na świat. Wszystko to w czasach, gdy profesorami psychologii i pracownikami owych „instytucji totalnych” byli często znakomicie wykształceni humaniści, rozmiłowani w starożytnej filozofii, w której inteligencja była definiowalna nie poprzez statystyczną miarę, ale oznaczała umiejętność wglądu w transcendentalną rzeczywistość…
Filmy oswajające z „innością”
Podczas dwudniowej konferencji zorganizowanej przez Fundację „Leonardo” oraz Instytut Społeczno-Humanistyczny PWSIiP wyświetlony został film Marty Dzido i Piotra Śliwowskiego „DOWNTOWN - Miasto Downów”.
To dokument opowiadający o projekcie fotograficznym Oiko Petersena, który postanowił sfotografować kilkanaście osób z Zespołem Downa.
- Przez półtora roku towarzyszyliśmy z kamerą bohaterom projektu, filmowaliśmy pierwsze spotkania Oiko Petersena z modelami, ich rodzicami i opiekunami, obserwowaliśmy kształtowanie się ich wzajemnych relacji, poznawanie się i zdobywanie zaufania. Oiko szukał odpowiedzi na pytania: jaki jest świat Downów? Jaka jest ich wrażliwość, temperamenty, zainteresowania i marzenia?– tłumaczy reżyserki duet.
Etiudę „Bracia” zaprezentował Szymon Sinoff. Film, związanego z TVP Białystok dziennikarza, jest wzruszającą opowieścią o braciach Faszyńskich: poruszającym się na wózku poecie Zenonie oraz Ireneuszu z niepełnosprawnością intelektualną.
Przeniesiony na taśmę filmową spektakl „Nie tylko w Tobie” przedstawiły uczestnikom konferencji Anna Starachowska i Justyna Zakrzewska z Warsztatów Terapii Zajęciowej przy Zakładach Spożywczych "Bona" w Łomży. Jego uczestnicy opowiadają o swoich codziennych troskach, wyzwaniach i marzeniach. „Szczęście to porównanie stanu obecnego, z tym co było kiedyś” – mówi jeden z bohaterów utrzymanego w surowej stylistyce nagrania.
Dokąd zmierzamy?
– Jeszcze w latach sześćdziesiątych obecnego wieku ludzie z Zespołem Downa dożywali dziesięciu lat, w ostatniej dekadzie średnia ich życia wydłużyła się o pięćdziesiąt lat. A wobec tego musimy sobie odpowiedzieć na pytania dotyczące seksualności tych ludzi, możliwości podjęcia przez nich pracy zarobkowej – stwierdziła profesor Zakrzewska-Manterys. - Niestety nosimy w sobie mroczne dziedzictwo racjonalności naszego wieku. Dlatego los mojego dwudziestoczteroletniego syna z Zespołem Downa zależy nie ode mnie, ale np. od pani ze sklepu spożywczego…
Komentarze