Krzysztof Pieczyński przyjechał do Łomży na zaproszenie podlaskich struktur KOD. Spotkanie z nim reklamowane było m. in. nazwą Stowarzyszenia Polska Laicka, w którym aktywnie się udziela. Okazało się, że kilkudziesięciu uczestników spotkania w restauracji "Amadeus" miało wobec aktora, poety, pisarza, społecznika, określone oczekiwania: ataku na "bogacących się biskupów"," panoszący się kler", deklaracji czy gość "chodzi do kościoła czy do cerkwi", czy w ogóle "jest wierzący". Krzysztof Pieczyński zawiódł te oczekiwania.
Powiedział wprawdzie, że "Kościół nie ma podpisanych praw autorskich na Pana Boga ."Wywoływany do tablicy" przed dyskutantów mówił też o ważnych celach, jakie stawia sobie Polska Laicka (m. in. rozwiązanie konkordatu ze Stolicą Apostolską, wyprowadzenie religii ze szkół, opodatkowanie Kościoła). To wszystko jednak było tylko marginesem dla intelektualnej wyprawy, na jaką zaprosił uczestników spotkania Krzysztof Pieczyński.
W jego wykładzie pojawiały się sformułowania m. in. o: porządkującej chaos, ale zarazem ograniczającej roli słowa i poezji; badaniu "tego, co teraz", a nie przeszłości i przyszłości, bo do tego mogą służyć jedynie projekcje i funkcje umysłu; o próżni i nicości; o pierwszym człowieku Adamie, który nadając nazwy określał istotę każdej rzeczy; poezji, która jest "boskim szyfrem"; fizyce kwantowej; teorii, że mózg poznaje świat w zapisie cyfrowym, co ludzie już potrafią robić z obrazem i dźwiękiem; biofotonach, czyli wydzielających światło częściach atomów; wielkościach subatomowych; siedmiu łańcuchach DNA, które odpowiadają siedmiu czakramom, polu morfogenetycznym, kronice Akaszy.
Niemal z każdą minutą wystąpienia miejsc na krzesłach robiło się coraz więcej, a kurtek na wieszakach coraz mniej.
- To był wstęp, czekam na pytania - powiedział Krzysztof Pieczyński.
Pytanie było: czy można by wprowadzić inne "słownictwo" do dyskusji. Jeden ze zdesperowanych słuchaczy próbował przekonać aktora, że mówi jednak nie do studentów, a do "łomżyńskiego ciemnogrodu". Trochę pomogło.
Krzysztof Pieczyński kontynuował o: absolucie, którego nazywamy Bogiem; świetle substancjalnym; skoncentrowanej energii.
Wspomniał też, jak po 30. latach studiów sformułował kilka najważniejszych pytań, a wśród nich: Co ja tu robię; Jakie mam możliwości; Dlaczego niektórych możliwości nie mogę wykorzystać?
- Człowiek jest po to na świecie, żeby ewoluować na obraz i podobieństwo Boga. Każdy człowiek ma prawo do tworzenia swego życia tak, jak chce, ale nie niszcząc. Jestem twórcą, każdy człowiek jest twórcą. Chociaż są chwile, kiedy czuję się bezsilny - gdy słyszę o wojnie w Syrii, trzęsieniach ziemi - mówił Krzysztof Pieczyński.
Tymi "uproszczeniami" przekazu nie do końca trafił do słuchaczy.
- Pan mówi, jak do studentów filozofii czy innych ścisłych kierunków. A my chcemy wiedzieć, czy Bóg istnieje?
- Nie ma potrzeby, żeby wszystko rozumieć. Problem nie polega na tym, żeby powiedzieć czy Bóg istnieje, czy nie. Fizyk opowie to tym inaczej, mit grecki - inaczej, a - chrześcijanin jeszcze inaczej. Religijność polega na tym, że każdy ma swego indywidualnego Boga - tłumaczył aktor.
Pod naciskiem słuchaczy zdecydował się jednak przybliżyć do spraw Polski, Kościoła w Polsce. Jak stwierdził: Polska staje się "ziemią jałową" dla ludzi, którzy chcą realizować swoje marzenia.
- Zostaliśmy odcięci od źródeł geniuszu. Tylko naśladujemy, robimy kopie, jesteśmy sformatowani. W dużej mierze przez Kościół. Ubezwłasnowolniony człowiek nie potrafi poszukiwać. Ja nie widzę innej drogi niż własna. A wy, jeżeli nie będziecie samodzielni, to moje słowa niczemu nie posłużyły - powiedział Krzysztof Pieczyński.
Komentarze