Już pełnometrażowym debiutem, czyli filmem „Pokolenie” z 1955 roku, pokazał, że w polskiej kinematografii pojawił się ktoś wyjątkowy. Udowodnił to jeszcze wiele razy. Takie filmy jak „Kanał”, „Popiół i diament”, „Ziemia obiecana”, „Człowiek z marmuru” i „Człowiek z żelaza”, „Panny z Wilka” pozostaną w kanonie światowego kina. Andrzej Wajda miał w dorobku wiele międzynarodowych nagród, nie zdobył jednak nigdy Oscara za pojedyncze dzieło (nominacje miały: „Ziemia obiecana”, „Panny z Wilka”, „Człowiek z żelaza” i „Katyń”). Został jednak laureatem tej prestiżowej nagrody za całokształt twórczości w 2000 roku. Ze statuetką w ręku powiedział wtedy ze sceny: „Będę mówił po polsku, bo chcę powiedzieć to, co myślę, a myślę zawsze po polsku”.
Do myślenia o Polsce – historii, ludziach, narodowych kompleksach i traumach – zapraszał niemal każdym swoim dziełem. Poza wspomnianymi arcydziełami jest to cała długa lista: od „Popiołów” i „Lotnej” przez „Krajobraz po bitwie”, „Wesele” i „Korczaka” po „Pierścionek z orłem w koronie”, „Pana Tadeusza” i „Wałęsę. Człowieka z nadziei”. Można się było z nim zgadzać, albo nie, ale obojętności nie pozostawiał w widzach.
Żegnaj, Wielki Mistrzu!
Komentarze