Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 15:20
Reklama

Niespodziewane przełamanie ŁKS-u

Po pięciu remisach z rzędu piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 w końcu wywalczyli komplet punktów. W rozegranym w Ząbkach meczu 10. kolejki III ligi grupy I podopieczni trenera Mateusza Miłoszewskiego pokonali Legię II Warszawa 2:1.

- Przed spotkaniem dokładnie przeanalizowaliśmy mocne strony rywala. Wiedzieliśmy, że to zespół złożony z wyselekcjonowanych młodych, dynamicznych zawodników, który szybko operuje piłką. Jednak po naszej stronie było zdecydowanie większe doświadczenie i tutaj upatrywaliśmy naszych szans - powiedział szkoleniowiec ŁKS-u.

W pierwszych minutach spotkania to jednak zespół ze stolicy totalnie zdominował wydarzenia na boisku. Młodzi legioniści bardzo dobrze rozgrywali piłkę w środku pola i po przerzutach na skrzydło kilka razy groźnie dośrodkowywali w pole karne. Po jednej z takich akcji Michał Trąbka z bliska trafił w słupek. Z czasem gospodarze nieco spuścili z tonu, a powoli do głosu zaczęli dochodzić łomżanie i spotkanie wyrównało się. Na sześć minut przed końcem pierwszej połowy ełkaesiacy po raz kolejny w tym sezonie pokazali, że w wykonywaniu stałych fragmentów gry są bardzo groźni. Z rzutu rożnego dośrodkował Mariusz Baranowski, a bramkarza Legii, Radosława Majeckiego strzałem głową pokonał Przemysław Olesiński. Chwilę później przyjezdni mogli podwyższyć prowadzenie. Po odbiorze Baranowskiego 30 metrów przed bramką rywali i szybkim rozegraniu futbolówka trafiła do Rafała Maćkowskiego, który stanął oko w oko z Majeckim. Niestety kapitan ŁKS-u zamiast strzelać, próbował minąć bramkarza i w efekcie nadbiegający obrońcy Legii zabrali mu piłkę. Nie minęła kolejna minuta a tym razem Michał Sadowski mógł wpisać się na listę strzelców. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym przez Marcina Świderskiego Sadowski znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem Legii, ale tym razem ten pokazał duże umiejętności i zdołał sparować piłkę na rzut rożny.

Po zmianie stron legioniści bardzo szybko chcieli doprowadzić do wyrównania. I ta sztuka udała im się w 51. minucie. Po zamieszaniu w polu karnym ŁKS-u najlepiej zachował się młody Chorwat, Sandro Kulenovic i z najbliższej odległości pokonał Pawła Lipca.
Stracony gol podziałał na przyjezdnych mobilizująco i już dziesięć minut później ponownie wyszli na prowadzenie. Po raz drugi w tym spotkaniu świetnie przy rzucie rożnym wykonywanym przez Baranowskiego zachował się Olesiński. Napastnik ŁKS-u przyjął piłkę na piątym metrze, obrócił się i strzałem z powietrza dał ponowne prowadzenie swojej drużynie. Po tym ciosie gracze ze stolicy już nie byli w stanie się podnieść. W samej końcówce po bardzo dobrze przeprowadzonej kontrze przed szansą podwyższenia wyniku znalazł się Maćkowski. Widząc wysuniętego bramkarza Legii wychowanek ŁKS-u zdecydował się na uderzenie z ponad 20 metrów, jednak piłka trafiła w dolną część poprzeczki i wyszła w pole. Do futbolówki dopadł jeszcze Daiji Kimura i mocnym strzałem umieścił ją w siatce, ale sędzia gola nie uznał sygnalizując pozycję spaloną.

- Cały czas byliśmy świadomi, czego brakowało nam by wygrywać mecze. Uważam jednak, że w tej mocnej lidze trzeba szanować nawet serię złożoną z remisów - podkreśla Miłoszewski - Cieszę się, że udało się ją przełamać i przeciągnąć serię meczów bez porażki do ośmiu. Pozytywami jest także to, że dalej mamy trzecią obronę w lidze i że w końcu przełamał się Przemek Olesiński. Myślę, że te dwa zdobyte gole pozwolą mu jeszcze bardziej uwierzyć w siebie i grać w kolejnych meczach lepiej.

Następnym rywalem biało-czerwonych będzie zespół Pelikana Łowicz. Spotkanie 11. kolejki odbędzie się w Łomży w sobotę, 8 października o godz. 15.00.

(db)
 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama