Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 10:55
Reklama

Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury buduje pomost

O tym, że pieniądze to nie wszystko, ale należy po nie śmiało i umiejętnie sięgać, jak stworzyć "kulturalną sieć" pomocy i współdziałania, jak układać relacje między zawodowymi instytucjami a lokalnymi organizacjami aktywnych mieszkańców m. in. rozmawiali uczestnicy Dyskusyjnego Forum Kultury, które w łomżyńskim Domku Pastora zorganizował Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Białymstoku.

- Nasze spotkanie jest częścią Podlaskiego Pomostu Kultury realizowanego w ramach programu Bardzo Młoda Kultura - mówi Cezary Mielko, dyrektor WOAK. - Cieszę się, że ten projekt ruszył, ponieważ będzie oznaczał realne działania i realną pomoc dla placówek kultury w mniejszych miejscowościach. Pomoc w zdobywaniu funduszy, organizacyjną czy instruktorską w podejmowanych przedsięwzięciach.

W dyskusji prowadzonej przez Dorotę Sokołowską z Polskiego Radia Białystok udział wzięli: Cezary Mielko, Dariusz Skibiński, człowiek wielu aktywności, ale najbardziej znany jako organizator teatralnego festiwalu Wertep we wschodniej części województwa podlaskiego oraz szefowie instytucji kultury Łomży i Ziemi Łomżyńskiej - Jarosław Antoniuk z Teatru Lalki i Aktora w Łomży, Jarosław Cholewicki  z Regionalnego Ośrodka Kultury i Marcin Sekściński z Centrum Kultury gminy Kolno.             

Czas "wariatów"

- Zaczyna się zwykle od infantylnego pytania: co właściwie chciałbym zrobić - mówił Dariusz Skibiński, który ma unikalne doświadczenie tworzenia od podstaw kulturalnego przedsięwzięcia w środowisku, w którym pojawił się jako osoba z zewnątrz. - Znam się na teatrze, postanowiłem robić teatr i okazało się, że ten teatr we wszystkich małych miejscowościach jest i zawsze był. Ludzie są tam otwarci na historię, jak panie, które przyszły do mnie po programie  z muzyką Toma Waitsa i powiedziały jak poruszyła je scena, gdy dziewczyna kusiła chłopaków jabłkami. Teatr ma wszędzie swoje miejsce jeżeli nie będzie pajacowaniem.

Zdaniem twórcy Wertepu, główne problemy wynikają ze zwykłej ludzkiej psychologii.

- Wszędzie byłem przyjmowany z nieufnością i dystansem, do czasu, gdy okazywało się, że mimo odpowiednich kompetencji, nie mam najmniejszego zamiaru usuwać ze stołków szefów ośrodków kultury czy innych placówek. Potem zaczynała się normalna współpraca - opowiadał Dariusz Skibiński.

Uważa, że inicjator pewnych wydarzeń musi być trochę "wariatem". Z taką konkluzją współbrzmiała opowieść Jarosława Cholewickiego, który kilkanaście lat temu zaufał "osobliwemu" pomysłowi dwóch śpiewaków - Jacka Szymańskiego i Dariusza Wójcika - aby z muzyką klasyczną pojawić się latem nad Narwią. Efektem stał się mający coraz większy rozmach i wyższy poziom festiwal Muzyczne Dni Drozdowo Łomża. Jarosław Antoniuk z kolei z powodzeniem rozwija festiwal teatralny Walizka. Na ludziach, którym też bardzo się chce coś robić, opiera się działalność centrum kultury w gminie Kolno.

- To Kola Gospodyń, Ochotnicze Straże Pożarne, stowarzyszenia, grupy aktywnych ludzi. Mam szczęście, że  możemy razem pracować - podkreślał Marcin Sekściński.

O niezwykłych ludziach, którzy nie oczekują pieniędzy za swój wysiłek i talent mówili też przedstawiciele jednostek kultury, m.in. ze Szczuczyna.

Nawet wariatom potrzebne są pieniądze

Tak zupełnie od tematu pieniędzy w kulturze uciec się nie udało. - Nie jest tak źle - dosyć zgodnie oceniali dyskutanci. Ukształtowany w ostatnich latach system grantów, wielość źródeł finansowania sprawiają, że trzeba wykazać się inwencją i znieść mitręgę administracyjno - biurokratyczną, ale można dofinansowanie ciekawych inicjatyw "wychodzić". Jest ministerstwo kultury i instytucje centralne, samorządy województw z funduszami własnymi i unijnymi, samorządy powiatów, miast i gmin, stowarzyszenia i fundacje, firmy.      

Wydeptywania ścieżek po fundusze doświadczają przede wszystkim organizatorzy dużych wydarzeń jak Walizka, Muzyczne Dni czy Wertep, ale także małe ośrodki. One mają w dodatku jeszcze inny dylemat: jeden popisowy "numer" w roku za prawie cały budżet czy systematyczna, nieefektowna  praca z młodzieżą i dorosłymi rozwijającymi swoje talenty.

- Pod pewnymi względami w lepszej sytuacji są obecnie stowarzyszenia niż "zawodowe" instytucje kultury - przekonywali Jarosław Antoniuk i inni uczestnicy dyskusji.

Za jedną z głównych barier uznali brak odpowiednich kanałów komunikacji.

- Bywają sytuacje, gdy w niewielkiej gminie o te same fundusze rywalizują samorządowa instytucja i stowarzyszenie mieszkańców i to nie dlatego, że uważają swoje pomysły za lepsze, a dlatego, że o sobie nie wiedzą - mówił Dariusz Skibiński.

Cezary Mielko ma nadzieję, że właśnie inicjatywa WOAK-u doprowadzi do powstanie takiego "pomostu" informacyjnego i sieci, w której wojewódzka instytucja będzie wspierać mniejsze podmioty finansowo, organizacyjnie, instruktorsko, a w rewanżu z ich dorobku czerpać twórcze pomysły.

- Zapraszam do kontaktu - powiedział dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury.

"Jak wychowywać do kultury wysokiej" - za zakończenie debaty zapytała Magdalena Mucha z Muzeum Północno - Mazowieckiego w Łomży. Nietypowej odpowiedzi udzielił Dariusz Skibiński powołując się na własne doświadczenia z dziećmi.

- Nie chcą czytać książek papierowych, niech czytają te na ekranikach. Albo niech nie czytają w ogóle, nich siedzą z nosami w komputerach. Czas zrobi swoje - przekonywał.                                        



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama