- Pierwszy w życiu udział w igrzyskach olimpijskich, pierwszy pobyt w Ameryce Południowej, wrażeń wiele, ale głównie związanych z przebiegiem igrzysk. Na zwiedzanie czasu było naprawdę niewiele. Chociaż troszkę tamtejszej kultury udało mi się posmakować i pooddychać niesamowitą atmosferą tego święta sportu - mówi łomżyński "rodzynek olimpijski".
Karol Łebkowski, nauczyciel, trener i międzynarodowy sędzia zapaśniczy o uznanej renomie spędził w Brazylii 8 olimpijskich dni.
- Mieszkaliśmy w hotelu poza wioską sportowców, z sędziami, m. in. z koszykówki czy badmintona Każdy dzień wyglądał bardzo podobnie: pobudka, śniadanie - posiłki sobie kupowaliśmy za diety - przejazd do hali, około 8 rano odprawa i... do pracy. Kończyliśmy około 21., czyli cały dzień w pomieszczeniu, przy sztucznym świetle. Moje oczy jeszcze to odczuwają - opowiada Karol Łebkowski.
Telewizja Polska, która relacjonowała igrzyska w Rio, poza występami Polaków nie pokazywała zapasów zbyt obficie. A walk swoich rodaków (a nawet zawodników z innych krajów, ale polskiego pochodzenia) Karol Łebkowski sędziować nie mógł. Chociaż kilka razy można go było zobaczyć w akcji, ponieważ dostawał najpoważniejsze zadania, z rozsądzeniem walko o medale złote czy brązowe.
- Nie przypominam sobie sytuacji szczególnie zaskakujących czy zabawnych, ale dramatycznych nie brakowało. Byłem sędzią najdłuższego pojedynku turnieju. O złoty medal walczyli reprezentanci Rosji i Iranu. Początkowo wysokie prowadzenie zdobył Rosjanin. Potem doszło do kontuzji. Potrzebna była pomoc lekarska. W ostatnich sekundach walki, która łącznie z przerwami trwała 25 minut, Irańczyk odrobił straty i wygrał. Trenerzy jego przeciwnika mieli pretensje, ale nieuzasadnione - wspomina arbiter.
Jak dodaje, sędzia na macie ma ułamki sekund na ocenę sytuacji i podjęcie właściwego werdyktu. Z około 30 walk, jakie rozstrzygał i setek decyzji, tylko jedna wzbudziła wątpliwości. Karol Łebkowski uzyskał bardzo wysoką notę za swoją pracę.
A jak jeszcze będzie pamiętał igrzyska w Rio de Janeiro?
- Wspaniała atmosfera na trybunach. Dominowali tam kibice z krajów, które osiągały większe sukcesy, ale było też sporo gospodarzy. Zapasy nie to na pewno nie jest ulubiony sport Brazylijczyków, ale potrafili się wspaniale bawić. Mam nadzieję, że trafi się jeszcze okazja, by tam pojechać na jakiś mniej absorbujący turniej i obejrzeć trochę więcej - mówi Karol Łebkowski, olimpijski sędzia z Łomży.
Komentarze