Mieszane uczucia
Według doniesień medialnych, plany połączenia przedsiębiorstw transportowych wzbudziły w nich tzw. mieszkane uczucia. W Białymstoku, gdzie ma się znaleźć centrala spółki, dominuje zadowolenie. Pracownicy suwalskiego PKS nie są takim rozwiązaniem zachwyceni i podkreślają, że ich przedsiębiorstwo jest większe. Woleliby zostać spółką miasta niż województwa. W Siemiatyczach załoga także opowiedziała się przeciw.
- To dla nas przede wszystkim szansa – mówi Grzegorz Rytelewski, prezes PKS Łomża. - Mamy więcej nadziei, niż obaw – podobną ocenę przedstawia Henryk Piekarski, przewodniczący oddziału NSZZ „Solidarność” w Łomży, kóry był uczestnikiem spotkań załogi z władzami województwa.
Łomżyński PKS wśród piątki „marszałkowskich” przedsiębiorstw nie ma największych kłopotów ekonomicznych, ale to nie znaczy, że kwitnie.
- Czasy wymagają zmian – mówi Grzegorz Rytelewski. - Jest konkurencja, która stara się nas rozjechać. Nowa silna spółka jest szansą, a naszymi atutami są na pewno zaplecze warsztatowe, lokalizacja i możliwość obsługi lokalnych połączeń ważnych dla mieszkańców Ziemi Łomżyńskiej.
Henryk Piekarski także uważa, że duże znaczenie mają deklaracje pozostawienia, a nawet rozwoju, w Łomży części warsztatowej nowego przedsiębiorstwa.
- Jeszcze ważniejsze jest to, co usłyszeliśmy od marszałka: przez co najmniej rok będzie utrzymane zatrudnienie – podkreśla.
Załoga PKS w Łomży w pełni obaw się nie pozbyła. Są pytania: co z pracownikami placówek w Grajewie i Kolnie, co z kierowcami i pracownikami administracji w Łomży? Czy będzie możliwe ograniczenie się tylko do naturalnych redukcji związanych z przechodzeniem na emerytury?
Argumenty o silnej spółce, która będzie potrafiła zmierzyć się z rosnącą konkurencją na rynku transportowym (zwłaszcza przewozów pasażerskich), przekonują. Warsztatowa specjalizacja Łomży też brzmi zachęcająco. Problemów z połączeniem pewnie nie zabraknie, ale kluczowe jest słowo „szansa”.
Komentarze