Powstanie Warszawskie nie doprowadziło do zrealizowania celów politycznych, nie zapobiegło zniewoleniu Polski przez komunę w sowieckim szynelu. Doprowadziło do powstania mitu, którym dodają sobie sił pokolenia Polaków. I niech zostanie ten podziw i szacunek dla bohaterstwa, a z drugiej strony rozumowe analizy: czy można było inaczej?
1 sierpnia 1944 roku rozpoczęło się w Warszawie umęczonej wojną i okupacją Powstanie. Jesteśmy dumni i zaszczyceni, że byli wśród walczących łomżyniacy. Jednym z bohaterów jest Kazimierz Bruszewski, jeden z nielicznych już mężnych z tego czasu noszący na piersi order Virtuti Militari.
Mieczysław Bruszewski był gościem naszej redakcji. W rozmowie z Dariuszem Syrnickim bardzo skromnie i powściągliwie opowiadał o swoim udziale w walce.
Oficjalna nota biograficzna przygotowana przez Urząd Miejski, gdy Mieczysław Bruszewski otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Łomży:
"Mieczysław Bruszewski urodził się w 1923 roku w Łomży i w naszym mieście ukończył Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki. W czasie wojny pod pseudonimem „Pudel”, w stopniu plutonowego podchorążego brał udział w konspiracji należąc do Narodowej Organizacji Wojskowej. Przez dwa lata pracował w tajnej drukarni przy Rynku Starego Miasta mieszczącej się w piwnicy Domu Fukiera, gdzie drukował prasę podziemną i ulotki. Drukarnia funkcjonowała jeszcze nawet w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego. Walczył na Woli i Starym Mieście w plutonie 1908 AK-NOW - Oddziale Specjalnym „Juliusz”, zwanym „Tygrysami Woli”, broniąc m.in. do końca ostatniego wejścia do kanałów. Na początku września 1944 roku został raniony odłamkami pocisku artyleryjskiego i przewieziony do szpitala w Brwinowie. 4 października 1944 roku został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy. Jest już jedną z ostatnich żyjących osób odznaczonych tym orderem w czasie drugiej wojny światowej. Po wojnie został odnaleziony przez UB i oskarżony o posiadanie broni oraz współpracę z podziemiem, za co został aresztowany 19 listopada 1949 r. Przesiedział 8 lat w więzieniach w Warszawie i w Rawiczu. Na wolność wyszedł 10 września 1957 r. Założył w Łomży zakład introligatorski, który prowadził przez 50 lat.
A tak pisaliśmy w Tygodniku Narew: "Dane oficjalne nie mówią wszystkiego. Np. o tym, za co otrzymał "Virtuti Militari", niezwykłe uhonorowanie dla człowieka, który sam mówi o swojej powstańczej walce: - Byłem niezwykle ostrożny. Tylko nieoficjalnie wspomina coś o brawurowym ataku na hitlerowski oddział "zasłużony" w mordowaniu cywilnych mieszkańców Warszawy. Nie opowiada także czym tak mocno naraził się komunistycznej władzy powojennej Polski, że z więzienia wyszedł prawie rok po "odwilży" 1956 roku. Wielki skromny bohater".
Pamięć i szacunek wszystkim, którzy w sierpniu 1944 roku poszli w bój!
Komentarze