Właściwie to nikt, poza Walią w półfinale, nie przegrał swojego spotkania z Portugalią w normalnym wymiarze 90 minut gry. Remisy w fazie grupowej z Islandią, Węgrami i Austrią, wygrana po dogrywce z Chorwacją, remis i karne z Polską, wreszcie Walia i finał z Francją. Niemal w każdym meczu mistrzowie prezentowali dramatycznie nudne "portugolenie naiwnych" i jakoś dopchali się do finału. Tam też zabili we Francuzach jakąkolwiek radość z gry i nadzieję. W końcówce dogrywki kopnął z daleka w dolny róg Eder i Portugalia została mistrzem. Co ciekawe, nawet bez swojej największej gwiazdy na boisku, bo Cristiano doznał kontuzji.
Ale, kto tam będzie za kilka lat pamiętał, co się działo w meczu. Zostanie wynik - 1:0 dla Portugalii. Teraz każdy kraj zechce wyhodować u swoich graczy (portu)golenie - piękne jak u boskiego Cristiano Ronaldo i mocne jak u Pepe.
Cała nadzieja w tym, że może nie każdy kraj zechce naśladować styl gry mający po prostu nie pozwolić na nic.
Mistrzostwa - w sumie udane dla Polski - za nami. Potwierdziła się stara prawda. że jak kibicować, to w dobrym towarzystwie. Najlepiej "Na Farnej". I niekoniecznie, kiedy grają piłkarze. Prawdziwą ucztę dla oczu i serc wielbicieli sportu zrobili nam w tę niedzielę i przez kilka wcześniejszych dni lekkoatleci. W mistrzostwach Europy w Amsterdamie zdobyli 6 medali złotych, 5 srebrnych i jeszcze jeden brązowy. Po raz pierwszy wygrali klasyfikację medalową. Jak zapytał Marcin Lewandowski (srebro na 800 metrów), ciekawe czy z tego powodu kibice też będą wozić biało-czerwone chorągiewki na samochodach.
fot. Onet.pl
Komentarze