Na początku nikt mu nie powiedział o konsekwencjach choroby. Dopiero podczas nauki w ośrodku dla dzieci niewidomych i słabo widzących w Laskach, gdzie ukończył Liceum Zawodowe, specjaliści tam zatrudnieni powiedzieli mu, że ostatnim stadium jest całkowita utrata wzroku.
Chociaż, na pierwszy rzut oka, nie widać po nim niepełnosprawności wystarczy, że wejdzie do ciemnego pomieszczenia lub zastanie go „szarówka”, od razu staję się „dziwadłem”, bo zaczyna się potykać i obijać o sprzęty oraz ściany i jest nieporadny.
W dzieciństwie był osobą wyjątkowo aktywną, co bardzo często kończyło się gipsem na kolejnych kończynach. W szkole w Laskach, amatorsko uprawiał sport. Po zakończonej nauce wrócił do domu, na podłomżyńską wieś i rozpoczął się dla niego okres stagnacji w życiu. Wycofał się, zamknął w czterech ścianach domu i tak to trwało do końca grudnia 2014 roku, kiedy to zmarł jego Tata. Ojciec był jego ostatnią, bliską osobą i po jego śmierci został zupełnie sam! Na początku, w okresie głębokiego żalu i załamania, przychodziły mu do głowy różne myśli, np. „czy warto żyć?”. Na szczęście, przyszła przemiana i w Przemku obudziła się chęć działania. Postanowił udowodnić wszystkim, że „kaleka” to też człowiek. A do tego, pełnoprawny członek społeczeństwa!
„Zanim zupełnie stracę wzrok, chcę zobaczyć jak najwięcej jak to tylko możliwe. Chciałbym nacieszyć oczy pięknymi widokami Polski” - powiedział. Swoją wyprawę rozpoczął wiosną, od Wschodniego Szlaku Rowerowego Green Velo, który liczy ponad 2 tys. km.
Przemkowi wciąż brakuje niemal wszystkiego - od roweru poprzez sprzęt nawigacyjny. Dlatego zwracamy się do wszystkich Ludzi Aktywnie Naznaczonych, aby włączyli się do współrealizacji idei, która głosi że dzięki pracy nad sobą, można osiągnąć niemal wszystko!
Wyprawę Przemka Zaręby można wesprzeć poprzez stronę www.jedziemyporadosc.pl.
Idea wyprawy
1. Zmiana niemożliwego w osiągalne.
Czasami coś nie idzie tak jak byśmy sobie tego życzyli, gdzieś po drodze pojawiają się bariery „niemożliwe” do pokonania. Wielkie chęci na samym początku, zamieniają się w bezsilność i brak sensu… (mówią ,że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane). Moja wyprawa udowadnia, że "nie chce mi się" można zamienić na radość i pasję życiową. Wystarczy do dobrych chęci dodać tylko odrobinę wysiłku.
2. Zmotywowanie ludzi do spełniania marzeń i postanowień:
Moja wyprawa ma być „kopniakiem w tyłek” dla osób którym się wydaje ,że nic nie ma sensu. Spójrz na mnie, jeżeli ja mogłem "ruszyć tyłek" to czemu Ty nie możesz?
3. Rozbudzenie pozytywnego spojrzenia na świat.
Wszędzie tam gdzie jest radość i pasja dzieją się „cuda”. Jeśli robisz coś z pełnym zaangażowaniem
i entuzjazmem to z czasem sam zaczniesz zauważać o ile łatwiejsze stało się życie.
Komentarze