Siedem zabójstw
Zabójstwo byłego wiceprezydenta Łomży Krzysztofa Choińskiego było siódmym takim tragicznym zdarzeniem na terenie Łomży. Do wszystkich doszło w przeciągu jednego półrocza. Ale, jak powiedział Komendant Miejski Policji Andrzej Ryński, nie ma mowy o żadnej serii:
- O serii można mówić, gdyby w te morderstwa zamieszana była pewna grupa ludzi – tłumaczy inspektor. - Wyjątkiem jest ostatnie, gdzie nadmiar agresji, wywołanej banalnymi sprawami, doprowadził do takiej tragicznej sytuacji. Najstarsi policjanci z łomżyńskiej komendy nie przypominają sobie tak tragicznego roku.
Przypomnijmy, że w ubiegłym nie odnotowano żadnego zabójstwa. Zatem, nic dziwnego, że mieszkańcy grodu nad Narwią, co wynika z sondy przeprowadzonej przez TV Narew, nie czują się bezpiecznie we własnym mieście.
- Wszelkie statystyki, którymi się posługujemy, wskazują iż województwo podlaskie jest na drugim miejscu jeżeli chodzi o poziom bezpieczeństwa w kraju, a Łomża należy do miast bezpieczniejszych – uspokaja komendant. – Zauważmy, że do tych wszystkich zbrodni doszło w czterech ścianach, w pomieszczeniach zamkniętych, o których często nie wiedzą nawet sąsiedzi. My, jako stróże prawa nie mamy wpływu na to, co może wydarzyć się w prywatnych posesjach, chyba, że dostaniemy zawiadomienie o niebezpiecznej sytuacji, wówczas interweniujemy.
Bez paniki
To fakt. Za to policjanci mają ogromny wpływ na to, co dzieje się w miejscach publicznych. Może warto dmuchać na zimne i tam nie dopuścić do nieaprobowanych zachowań. Na myśl przychodzą dwa rozwiązania: założyć więcej kamer monitorujących oraz wysyłać w teren więcej patroli policyjnych. Jednakże nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać.
- Możemy zrobić z Łomży Big Brothera, ale chyba nie o to chodzi – neguje inspektor Andrzej Ryński. – Nie jestem zwolennikiem takiego restrykcyjnego pilnowania porządku. W Białymstoku jest centrum miasta całkowicie objęte podglądem; skupione są tam, m.in.: bary, puby czy sklepy. Idźmy tym śladem… Ale organizacja takiej strefy nie należy w gestii Policji. Nie możemy też więcej wysyłać patroli, bo brakuje ludzi. Mamy przejściowe problemy kadrowe. Komenda Główna Policji odebrała w naszym województwie aż 350 etatów. Do tego dochodzi strach funkcjonariuszy przed nowym systemem emerytalnym (wydłużenie wieku emerytalnego mundurowym – red.). W ten sposób Łomża straciła 18 funkcjonariuszy, w tym wielu doświadczonych policjantów. Obecnie mamy 12 wakatów. W listopadzie w nasze szeregi wstąpią dwie młode osoby.
Brakuje policjantów
Liczba wolnych miejsc w Policji nie jest wprost proporcjonalna do zainteresowanych tą pracą. Chętnych nie brakuje. Na 100 średnio dostaje się tylko 8 – 9 pretendentów..
- Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze – ripostuje komendant. - Policję nie stać na zatrudnienie większej ilości funkcjonariuszy. Po drugie bardzo mało aspirantów przechodzi przez tzw. multiselekt. Nie potrzebujemy artystycznych dusz czy terminatorów. Pocieszające jest to, że do końca tego roku Komenda Główna Policji w Warszawie chce przyjąć ponad 3 tys. mundurowych. Tymczasem jest ich w Łomży za mało, dlatego nie wszędzie policjanci mogą pilnować porządku. Kierujemy patrole w miejsce szczególnie zagrożone. Tutaj sugerujemy się danymi, jakie przedstawiają specjalne analizy, wykonywane co dwa tygodnie.
Ilość nie zawsze przekłada się na jakość: bo choć funkcjonariuszy w naszym mieście brakuje, to jak się okazuje, możemy liczyć na ich skuteczność w działaniu (wszyscy uwikłani w siedem zabójstw zostali schwytani). Takimi stróżami prawa możemy zostać my sami, np. poprzez zgłaszanie na Policję różnych niebezpiecznie wyglądających okoliczności. Każdy taki gest przyczyni się do podniesienia poziomu bezpieczeństwa w mieście.
MSz
Komentarze